Zabawa w DIY w moim przypadku trwa chyba od lat dziecinnych! Kiedyś szyłam ubranka dla lalek - nałogowo :) Dziś, wpisując się już w krąg dwudziestek, nadal mi coś z tego pozostało!
Jakiś czas temu postanowiłam znaleźć sobie takie zajęcie, które wypełniałoby moje wolne chwile. Miałam kilka pomysłów wszystkie związane z DIY.
Na początku chciałam szyć. Niestety nic z tego nie wyszło (przynajmniej narazie). Mama nie wierzy w moje zdolności i nie pozwala mi się dotykać do maszyny :(
Potem chciałam bawić się w decoupage, ale szybko zrezygnowałam (tym razem sama). Doszłam do wniosku, że nie wiedziałabym co z tym wszystkim robić! I tak jestem typem chomika, więc półki zastawione i szuflady wypchane duperelami. Nie wykluczam jednak, że kiedyś powrócę do tego.
W końcu pomyślałam sobie o biżuterii handmade (broszki, kolczyki, bransoletki i te sprawy). Ale też szybko mi przeszło. Za dużo z tym wszystkim zachodu.
Ostatecznie stanęło na malowaniu koszulek. Tak też zostało. Lubię to robić. A sprawia mi to większą przyjemność, o ile robię jakiś wzór po raz pierwszy!